52. Zwoźniak – Plaga zaimków

2011/07/24

Jak już ktoś poświęci chwilę na odsłuchanie piosenki na Wrzucie, polecam pozostałe utwory z katalogu.

Zwoźniak  Oni

Powiedziała jedna pani,
że nasz przemysł jest do bani.
— A jak ONI – rzekła jasno
— teraz TAMTYCH z góry trzasną,
to będzie efekt w produkcji
gorszy od trzech rewolucji!

Zrobiłem się niespokojny,
czy z tego nie będzie wojny,
jak o Prusy czy Inflanty…
Żeby tylko szło o TAMTYCH,
to by krzyknął człek – Do broni! -,
lecz tu jeszcze jacyś ONI!

    Bo taką własność miewa zaimek,
    że zastępuje konkretne imię:
    ON, ONA, ONO, ONI, ONE,
    niby wiadomo, kto – a nie!

Raz się wkurzył mój pociotek,
że mu ktoś przewrócił płotek,
więc nieznane siły wraże
straszył: – Jeszcze WAM pokażę!
I pokazał pewnie to IM,
bo już płotek znowu stoi.

Ze zdumienia oniemiałem,
pytam: – Komu pokazałeś?
Tu pociotek tupnął nogą:
Są TACY, co dużo mogą,
lecz ty nie zadzieraj knykci,
nie postawią ONI nic ci!

    Bo własność miewa zaimek taką,
    że o osobie mówi nijako:
    ON, ONA, ONO, ONI, ONE,
    a nie wiadomo kto, nie, nie!

Raz poeta, chyba z Pruszcza,
zaczął problem mi wyłuszczać,
że choć niby człowiek wolny,
jeszcze młody, bardzo zdolny,
to mu stoi w oku solą,
że mu śpiewać nie pozwolą.

Pytam go: – Cenzura może?
A on na to: – Dużo gorzej!
ONI dali taki prikaz…
Zaraz ci pokażę wykaz,
a w ogóle to mów ciszej,
bo jeszcze ktoś z NICH usłyszy…

    Zapytuję mimo tremy,
    czy ONI – to czasem nie MY?
    Bo już zaczął ktoś rozgłaszać,
    że Polska jest ICH, nie NASZA,
    a więc dla wspólnego zysku
    może by tak po nazwisku…?

(Powiedzmy sobie szczerze
raz na jakiś czas:
przecież nie ma tu nikogo
oprócz NAS!)


48. Grześkowiak – Oni

2011/05/21

Gdy w rozmowie ze znajomym o mocno prawicowych poglądach zacytowałem kiedyś refren tej piosenki, usłyszałem śmiertelnie poważną odpowiedź: – Ej, jezuitów do tego nie mieszaj.

Grześkowiak Żydo - Komuna - Jezuito - Masoneria

Kto podburza czarnych braci?
Kogo winić za brak gaci?
Oho! oho!
Komu tyłek lizał Reagan?
Kogo, co, gdy co do czego?
Oho! oho!
Z kim kojarzą Kim Ir Sena?
O kim cicho jest na plenach?
Oho! oho!
O, najmilsi bracia moi,
Powiem wam, kto za tym stoi!

Żydo-komuno-jezuito-masoneria,
Truman, Beria!
RWPG, NKWD,
I DDT, i Grupa A-B!

Co się robi na wypadek?
Czego nie chciał dożyć Dziadek?
Oho! oho!
Czemu błędy wciąż te same?
Co zgubiło Dalaj-Lamę?
Oho! oho!
Z czym znaleźli Marylin Monroe?
O czym wie najgłupszy Mongoł?
Oho! oho!
O ci, co nas jak barany…
Oni wiedzą, co jest grane!

Żydo-komuno-jezuito-masoneria,
Truman, Beria!
RWPG, NKWD,
I DDT, i Grupa A-B!

Oni zwarci i gotowi,
Ich Wałęsa i Miodowicz.
Oho! oho!
Im posłuszna jest Bezpieka,
Ich na ogniu, ech, przypiekać!
Oho! oho!
Z nimi Sopot i Opole,
O nich przy Okrągłym Stole.
Oho! oho!
Berlin, Pekin, Rzym czy Syjon
— wszędzie wlezą, wszędzie ryją!

Żydo-komuno-jezuito-masoneria,
Truman, Beria!
RWPG, NKWD,
I DDT, i Grupa A-B!
A-B-C-D-E-F-G-H-id-jot-ka!

Inna wersja


45. Gałczyński – Patos kabotyna

2011/03/27

Są takie utwory, przy których lekturze zachodzę w głowę, jak też ich Autorom udało się wejść w posiadanie wehikułu czasu.

***

Aktor miał wejść z lichtarzem i powiedzieć: Północ!
Reżyser w siódmych potach siedział w siódmym rzędzie,
zdenerwowany strasznie i zbolały wszędzie,
bliski potu ósmego (względnie – dziewiątego),
a aktor za kulisą tak szeptał z kolegą:

Już ja im tu pokażę! O, jak serce boli,
żem nigdy (przez intrygi!) nie miał Wielkiej Roli!
A jam jest powołany, by grywać Hamletów,
nie tylko świece wnosić jak chłopcy z bufetów,
mówić:
północ! – a potem spływać w zapomnienie…
Więc ja zakładam protest! Ja cierpię szalenie!
Ale ja im pokażę!

Co mówiący, chmurą
czoło swoje ociemnił, lichtarz wziął oburącz
srebrny, prosty jak lilia, i w rytmie mazura
wpadł na scenę i stanął, i zawołał:

Hurra!
Hurra! Obywatele! Północ! Pora czarta!
Czyli, mówiąc po prostu, już dwudziesta czwarta!
A ja pragnę prostoty! Ja chcę coraz prościej:
sercem w serce… Ja chcę się oddać Publiczności
bez reszty i różnicy: Warszawa czy Radom!

Tu gały wybałuszył, zsiniał i się nadął,
po czym – wspięty na palcach – łez swych strumień wartki
spuścił, że aż trysnęły na suflera kartki,
poczciwego garbuska, co też w siódmym pocie,
żeby zeszedł ze sceny, dawał znak idiocie.

Lecz idiota rozrabiać zaczął nie w swej roli…
A, że przedtem w bufecie zjadł nadmiar fasoli,
więc dostał skrętu kiszek na piękny początek,
zwalił się na podłogę i utracił wątek.
Następnie febra szpetna wstąpiła w kretyna;
reżyser twierdził: – grypa! zaś sufler: – angina!
(– Cokolwiek znam się na tym! Życie mnie odurza!);
po grypie przyszedł tyfus, po tyfusie – róża
nos w sposób monstrualny rozdęła błaznowi,
nogi mu odleciały, głos wydawał sowi:
— Hu, hu! Hu, hu!

…aż wreszcie oślepł i ogłuchnął,
i rozpadł się jak sedes przemieniony w próchno,
w ostatniej jeszcze chwili stuknięty niezmiernie
przez świerzb i przepuklinę pępka, czyli hernię,
skonał…

Na pogrzeb poszedł sufler i pięć osób.
Oto, obywatele, są skutki patosu!

Morał:

Jest patos wielkich uczuć – patos szczerozłoty
— i jest patos blagierski: środek na wymioty.


26. Kofta – To wszystko mafia

2010/03/07

Publikuję jako pierwszy sensacyjny przeciek. Na kongresie w Poznaniu poniższy tekst (powstały w latach 60.) został właśnie uznany za oficjalny dokument programowy Partii!

***

Nikt nie mówi! Wszyscy się boją!
Prawda się kryje pod sedna dnem!
Zmącę wam wodę świętego spokoju,
Bo się nie boję – i wiem:

To wszystko mafia! To wszystko mafia!
Że wódka droga i że nowa ortografia!
Kiedy napiszesz niewinnego coś w klozecie,
Mafia odczyta, zapamięta cię i zgniecie!
Że dewiz nieustannie czujesz brak –
To wszystko mafia, cholerny gang!

Wstaję rano, tnę się żyletką,
Myję szyję, śniadanie jem,
Z tej świadomości chudnę i tyję,
Lecz się nie boję – i wiem:

To wszystko mafia! To wszystko mafia!
Że szukam tyle w złotej żyle i nie trafiam,
Że się zamęczam, że się rzucam jak w chorobie,
Lecz co ja zrobię, kiedy mafia jest przy żłobie?!
Że życie się układa tylko w snach –
To wszystko mafia, cholerny gang!

W tym humorze coraz gorzej
Ponuro płynie dzień za dniem…
Ja stanę Zorrem się wieczorrem!
Bo się nie boję – i wiem:

To fsysko mafia! To fsysko mafia!
Ze nie psyjeli na spikera mnię do radia,
Że mnie dyrektor znowu wezwał na rozmówkę
I że mamusia upuściła mnie na główkę,
I że dziewczyna nie mówi „tak” –
To wszystko mafia, cholerny gang!

Się zmówili na mnie jednego,
Dlatego tak nerwowo drżę!
Chcą mnie wykończyć, zbuntowanego,
Bo się nie boję – i wiem:

To wszystko mafia! To wszystko mafia!
Że nawet szóstka w totolotka się nie trafia,
Że kupon oddasz, że poczekasz do niedzieli –
Nie wygrasz nigdy, twoją forsę mafia dzieli!
Ten milion, co go miałem, trafił szlag!
To wszystko mafia! To wszystko mafia!
To wszystko mafia, cholerny gang!


Nowe szaty PiS

2009/01/08

Nowy program PiS będzie liczyć grubo ponad sto stron. Zamiast polityki historycznej i walki z układem, sztandarowych dotąd haseł partii Jarosława Kaczyńskiego, ma w nim być więcej o sposobach przeciwdziałania kryzysowi, planie gospodarczej modernizacji kraju oraz metodach wykorzystania unijnych środków – ustalił serwis internetowy tvp.info.

(za: http://www.tvp.info, 5.01.2009)

Zmienić poglądy i priorytety każdy może – a jeśli nie wytrzymują one konfrontacji z życiem i/lub zdrowym rozsądkiem, to wręcz powinien. A jednak zacytowana wiadomość wywołała u mnie dziwne skojarzenia. Najpierw wyobraziłem sobie krokodyla, który po przejściu na wegetarianizm postanawia przefarbować się na czerwono. Potem Leszka Balcerowicza, jak w środku swojej kadencji w NBP dzwoni znienacka do Andrzeja Leppera i oświadcza: „Wiesz co, stary, ja chyba rzeczywiście muszę odejść„. A na koniec samego siebie głosującego na polską prawicę.

Jeśli politycy PiS przestaną wygrażać głowom obcych państw rękoczynami, obrażać dawnych kolegów z PRL-owskiej opozycji i tropić wszędzie wrogów narodu, jeśli na dodatek ograniczą używanie przedrostków „łże-” i „lumpen-” – być może poprawią swoje notowania, a z całą pewnością swój poziom kultury osobistej. Ale jednocześnie pozbawią swoją formację czegoś, co jest jej istotą. PiS przestanie być PiSem.

Hm, a może to wcale nie będzie taka wielka strata? 😀

Roman Czubiński